czwartek, 6 maja 2021

Skradziona normalnosc...




Bylam w miescie...

Zalatwilam pare spraw, idac w strone parkingu pomyslalam, ze jest tak cieplo, 

tak slonecznie, tak wiosennie... 

Wszystko byloby normalne, gdyby nie bylo na swiecie az tak nienormalnie....

Zobaczylam lodziarnie. Kupilam kubel lodow, znalazlam ukwiecony skwerek i postanowilam

ukrasc troche normalnosci w  tym nienormalnym swiecie.

Maska do kubla a ja przysiadlam na lawce i w promieniach slonca,  w zapachu kwiatow

zabralam sie za lody... Za chwile przyfrunely golebie a poniewaz mialam swiezy chleb

odbylo sie karmienie. I przez moment wszystko bylo tak, jak byc powinno.

Niestety, tylko przez chwile...
 













 


poniedziałek, 3 maja 2021

Powolutku-pomalutku...

 

                         


Od ponad tygodnia bola mnie (dupo)plecy i wcale mi sie to nie podoba!

Bylam u lekarza, bralam tabletki, robilam cwieczenia, grzalam... 
Nic z tego, cos ciagle "siedzi". 

Przez tydzien spedzalam czas glownie horyzontalnie, dzisiaj tez nie moglam  wstac
z martwych. Po poludniu jednak podjelam meska decyzje - ide na spacer.

Dlugo to trwalo, ale w koncu wystartowalam.

No i szlam sobie pomalutku, powolutku, malymi krokami rozkoszujac sie powietrzemi widokami. Wstyd sie przyznac, ale otylu pan grubo po siedemdzieatce a pozniej starsza pani z pekinczykiem wymineli mnie ze swistem.

Ale nie dalam sie wpedzic w kompleksy. Szlam dalej...

Na te pore jest za chlodno i sa opoznienia, ale mimo wszystko cos tam kwitnie, cos tam sie pokazuje od wiosennej strony i to jest najwazniejsze...  

Mam nadzieje, ze wroce do moich spacerow, jezeli juz silownie zostaly prawdopodobnie zamkniete na amen to rzeba sie ruszac w inny sposob. 
Klebia mi sie rozne mysli w glowie ale powiedzialam sobie, ze nie bede rozpaczac nad tym, czego zmienic nie moge.  
A ponizej pare impresji....


p.s. Jak zobaczylam, ile przespacerowalam to doszlam do wniosku, ze 
        nie jestem wcale taka  zla jak sobie myslalam. Precz kompleksy!