niedziela, 28 czerwca 2015

Miniony tydzien i nie tylko...


Miniony tydzien byl pelen emocji, ale wszystko szczesliwie sie skonczylo!!!

Na poczatek komputer. Pisze juz ten post na nowej rakiecie i prawde mowiac zachwycam sie
jaka to jest szybka i w ogole ho-ho-ho... Moj slubny nie dostal jeszcze rachunku za calosc (czyli za samo urzadzenie i za prace speca - ta jeszcze nie calkiem dokonczona ) wiec spi spokojnie, ale moze sie to zmienic :-( On i tak powtarza, ze jego siwe wlosy to moja wina...
Ale komputer mnie cieszy, nareszcie mam wszystkie programy graficzne i nie trzeba minutami czekac na wyniki takich czy innych posuniec.

Akcja "bialy zabek" miala po czesci dobry przebieg. W czasie wizyty pan dentysta zaklepal mi dziure, ale jednoczesnie omowil sprawe zrobienia nowego zeba i... to oznacza kilka nowych wizyt i na koncu tez sowity rachunek (kosztorys juz mam to wiem).
Ale na razie moge sie usmiechac od ucha do ucha i to jest najwazniejsze, bo ja sie bardzo lubie usmiechac :-))))))))))

Egzamin zostal zdany i przyznam sie, ze bardzo mnie to ucieszylo!
Dlugo sie to wszystko ciagnelo i prawde mowiac czulam sie sparalizowana.
To juz pare lat (hmm... hmm...) jak juz pokonczylam szkoly i dlatego takie zadania nie sa
chlebem powszednim.
Ale wszystko dobrze sie potoczylo i jestem zadowolona, ze ten rozdzial zamkniety.
We wtorek rozdanie papierow i na koniec pojdziemy na jakies lody czy kawe...
I znowu sie okazalo, ze wszystko przemija!!!


Jezeli doczytaliscie do tego momentu to gratuluje cierpliwosci.
Ale zeby mi ja do konca udowodnic to prosze mi powiedziec, ile ich (patrz zdjecie) tutaj jest?!

Pomyslnego tygodnia!!!!!!









niedziela, 21 czerwca 2015

Glebokie wody...








Tja... ostatnio bylo pare spraw, ktore zajmuja mnie do dzisiaj. Ale po kolei. 
Moj "duzy" komputer, czyli ten na ktorym mam Photoshopa & inne graficzne programy
slabowal juz od jakiegos czasu. Wezwany specjalist stwierdzil, ze stan taki wiecej 
agonalny, tym bardziej, ze kupilam sobie do zainstalowania dwa nowe programy.
Moj slubny, w swojej niezwyklej dobroci i wyrozumialosci, przytaknal propozycjom
speca i w ten wlasnie sposob wejde w posiadanie rumaka niezwyklej szybkosci.
Ten wydatek byl wprawdzie w planach, ale jeszcze nie teraz, stad w tej calej radosci
jednak ziarnko jakiejs goryczy. Dlaczego??? Dlatego, ze po zamowieniu komputera 
zlamalam sobie porcelanowego zabka i... caly tydzien chodze uszkodzona a jutro mam
wizyte u pana dentysty i nawet mi sie nie chce myslec, co on na to wszystko powie.
Nie bez przyczyny sie mowi, ze dentysci calkiem niezle zarabiaja.
Nie zmienia to faktu, ze wygladam na razie jak wiedzma z bagien a to nie jest budujace :-(

Specu od komputera odkryl rowniez, ze na moim notebooku Internet Exlorer nie 
pokazuje wszystkiego jak sie nalezy i to byla wiadomosc, ktora sprawila, ze mam teraz
Google Chrome i nareszcie widze wszystko, co sie nalezy, ale nawigacja ciutek inna.
Ciagle cos trzeba uaktualniac a ja tak lubie jak wszystko dziala po staremu :-)


Zeby nie dosc wszystkiego to w piatek pojechalam na szybkie zakupy. Byly problemy 
z miejscami do parkowania i zaparkowalam w waskiej luce kolo filara. Wyjezdzajac 
bylam ciutek za blisko i nie posluzylo to mojemu blotnikowi. Wyglada prawie jak
moje zeby :-(. No nie, az tak zle nie jest, ale co niepotrzebne to niepotrzebne.

Lato zaczelo sie od marnej pogody, dosc duzo padalo, ale pewnie natura sie z tego cieszy.
Dla mnie osobiscie calkiem przyjemna temperatura sa 24-26°C, wiecej mi do szczescia
niepotrzeba a tu jak nie chlodne dni to upaly, kiedy to mozg sie rozplywa...

Na dzisiaj koniec marudzenia. Mam nadzieje, ze nadchodzacy tydzien przyniesie mi 
nowy komputer, plan wykonania nowego uzebienia i zdany egzamin.
Wtedy bedzie juz ciutek latwiej dryfowac w tych glebokich wodach...
Na marginesie... Na zdjeciu to ja w wodzie  czyli w Oceanie Indyjskim,czego i tak nie widac,
musicie mi uwierzyc na slowo  :-)

Dobrego i pomyslnego tygodnia Wam zycze!








niedziela, 7 czerwca 2015

W moim ogrodeczku...



Nie, to nieprawda. Nie mam ogrodeczka, ale za to trzy balkony na ktorych nie mam klasycznych skrzynek z kwiatami a za to pojemniki z drzewami. Moim zdaniem pomysl troche poroniony, bo to tylko radosc na czas okreslony...
Ale moj slubny tak sobie to wymarzyl i tak zrealizowal a terazwzorowo dba i podlewa.
Jedno z drzewek to deren japonski, ktory wlasnie kwitnie i przyznac musze, ze bardzo derenie lubie. Niezaleznie od wszystkiego koty lubia "balkonowac" i od czasu do czasu leza sobie w pojemnikach. W jednym pojemniku cos sie w zeszlym roku zasialo i roslo jak wsciekle, przez zime zginelo i myslalam, ze temat zakonczony a tymczasem w tym roku to "cos" jest jeszcze dorodniejsze.
Zaglusza wyraznie iglaki, trzeba cos bedzie z tym zrobic, ale najpierw odbede rozmowe z Vinniczkiem, bo zdaje sie, ze mnie uprzedzala, iz to "cos" jest do usuniecia.
Tak poza tym upal padl mi na mozg i mysle wolno, niezgrabnie i bez sensu.
Lubie cieplo, ale bez przesady.... Moze wkrotce zrobi sie normalniej!


















Na zdjeciach po kolei, buk i deren japonski, klon zlocisty i orzech laskowy, brzozka i to cos...

czwartek, 4 czerwca 2015

Jeszcze makowo...




Maki to dla mnie przedziwne kwiaty... Najpierw siedza w paku, makowe sukienki zmiete niemozliwie a pozniej powolutku wychodza na swiat. Na poczatek ciagle jeszcze lekko pogniecione, ale pozniej prezentuja bezwstydnie te swoje jedwabie udajac, ze nie wiedza o swoim uroku.
Lubie maki... Z jednej strony sa ulotne, z drugiej strony w takich zdecydowanych kolorach...
Mysle, ze bez nich laki by byly o wiele bardziej smutne...


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
I jeszcze cos na zupelnie inny temat. W przeszlosci odeszlam z onetu i zalozylam nowe blogi. Ten to jeden z nich, ale jest jeszcze drugi... Prawie wcale nie odwiedzany... Nie wiem dlaczego :-(
Zamieszczam w nim pojedyncze zdjecia i mimo wszystko mysle, ze nie sa az takie zle, aby byly karane ignorowaniem. Co Wy na to????
 
 
 
 
 
 

wtorek, 2 czerwca 2015

Rodondrenowo...




Rododendrony to przepiekne rosliny.... Maja w sobie tyle uroku i piekna, ze az dech zapiera.
Gdzies tam wyczytalam, ze potrzebuja specjalnej gleby i widac taka maja na wschodzie Niemiec - tam widzialam najwieksze egzemplarze rododendronow. U mnie piekny zakatek maja w Zaczarowanym Parku i co roku warto sie wybrac z aparatem, bo mimo wszystko za kazdym razem mozna zobaczyc cos nowego-innego. Wiem, ze w Polsce jest przepiekne Arboretum w Wojslawicach i tam ponoc rododendronow cale morze, ale mnie nie udalo sie tam trafic, mimo  ze to blisko
moich rodzinnych stron. Moze i mnie bedzie dane je zobaczyc.
Dzisiaj pare zdjec z Zaczarowanego Parku, ktory niezmiennie kocham od lat!