niedziela, 22 września 2013

Garstka mysli...




Miniony tydzien byl dosyc dziwny. Mialam duzo roznych spraw na glowie a jednoczesnie
moglam sie wyspac "do syta". Pogoda byla szarobura i oczywiscie nie bylo mowy
o zadnych zdjeciach za to dzisiaj wylazlo slonce od samego rana a my siedzimy w domu.
Slubny mial jakies tam fromuly pierwsze (nigdy nie zrozumiem, jak to mozna ogladac) a ja
siedze i grzebie w moim zdjeciowym archiwum, zrobilam photoshopwo pare rzeczy.
No i czegos sie przy okazji nauczylam, Photoshop to rog bez dna, mozna bez konca
odkrywac nowe aspekty. Moje "materialy naukowe" na razie odlozone na polke, ale mam
nadzieje, ze juz wkrotce znajde jakis rytm dnia, ktory i na to pozwoli. Szkoda tylko, ze to
wszystko takie praco i czasochlonne, ale to przeciez wolny wybor wiec nie narzekam wiecej.

Powoli przygotowuje sie tez do wyjazdu do PL.
Mam nadzieje, ze pogoda bedzie umiarkowanie katastrofalna. Ja tam wrawdzie na zadne
spacery nie chodze, ale zawsze to przyjemniej dla ciala i ducha jak jest pogodnie.
Z rzeczy bardziej przyziemnych (przybrzuchowych???) mam nadzieje, ze beda jeszcze
knedle ze sliwkami... Uwielbiam je goraco!

Tak poza tym mam apetyt na nowosci, pod warunkiem, ze to beda dobre nowosci.
Jakis we mnie glod nauczenia sie czegos nowego, dowiedzenia nieznanego, oderwania sie troche
od wysiedzianego stolka. Sama sie dziwie, bo to prawie wiosenne zapedy :-)

Nadchodzacy tydzien bedzie dosc szczelnie wypelniony innymi zadaniami, ale ciesze sie, ze
moze uda mi sie zalatwic to, co bylo zaplanowane. To bylby krok do przodu.
No i nowe okulary mam odebrac, moje dotychczasowe byly troche klopotliwe.
Tym sposobem bede mogla patrzec przez nowe szkla na swiat i ludzi, moze i przy tej
okazji wypatrze cos ciekawego? Nie wiem, ale nigdy nic nie wiadomo....








niedziela, 15 września 2013

Jeszcze na przelaj...




Pogoda sie zmienila i od kilku juz dni mam nowe hobby - spanie.
Nie wiem, skad i po co, ale ciagnie mnie horyzontalnie.
Okazuje sie nagle, ze i na przelaj nie wszystko proste i szybkie....
Czeka mnie teraz pare spraw do zalatwienia i troche sie niepokoje
czy wszystko sie uda, czy wszystkiemu podolam.
Mam kilka nowych pomyslow, ale wieczne ziewanie troche utrudnia
myslenie, o realizacji nie wspomne. Moze kiedys, moze niedlugo...
Najwazniejsze, zeby nie spasc w dol, bo wtedy wygrzebywanie
kosztuje duzo czasu...
Jesien nigdy nie byla moja ulubiona pora roku, ale czasami zachwycalam
sie jej zlocistymi obliczami. Teraz lato minelo a to, co sie dzieje za oknem
to takie "nie wiadomo co". A tu zdjeciowe archiwum zaczyna powaznie
pustoszec, niedlugo nie bede miec nic do publikacji...
Moze jednak, juz niedlugo, swiat zrobi sie piekny i barwny???
Ziewam kolejny raz i po rzuceniem okiem na prognoze pogody na ten
tydzien widze jednak, ze bedzie mokro i zimno.
Na przelaj jest szybciej, ale nie oznacza calkiem szybko.  Szkoda...










niedziela, 8 września 2013

Na przełaj...





Jestem tu juz tyle lat, ze czasami lapie sie na tym, iz niektore okreslenia czy wypowiedzi
po polsku wydaja mi sie zabawne. Tak tez jest z dzisiejszym tytulem.
Sens tego tytulu nie jest wcale zabawny, skojarzyl mi sie po pierwsze z dzisiejszym
zdjeciem a niezaleznie od tego z roznymi przemysleniami.
Wydaje mi sie, ze czesto stoje przed dwoma roznymi szczytami i czasami trudno  mi sobie
wyobrazic jak mozna w ogole osiagnac te, nieosiagalne na pierwszy rzut oka, szczyty...
Okazuje sie jednak, ze czasami moze znalezc sie jakies nieoczekiwane rozwiazanie,
takie wlasnie na przelaj... I tym sposobem mozna, nieoczekiwanie a ku wielkiej radosci,
 mniejszym wysilkiem osiagnac oba szczyty....
Zawsze zaskoczona jestem takimi drogami "na skroty", bo nie mam zbyt dobrego wzroku,
bo nie wszystko widze, bo nie umiem wszystkiego zobaczyc.
Dlatego tez czesto popadam w panike i przestaje wierzyc we wlasne sily i mozliwosci.
Tymczasem okazuje sie, ze czesto nie jestem w stosunku do siebie obiektywna.
Jestem czasami swoim najbardziej zacietym wrogiem i to nie jest smieszne, bo w takich
momentach czuje sie sparalizowana, czasami nawet na bardzo dlugo.
A tu nagle, niewiadomo skad, pojawia sie promyk slonka i przecieram oczy w zdumieniu,
bo nagle zrobilo sie jasno...
To sa zaskakujace momenty, bliskie memu sercu z uwagi na ich sporadycznosc.
Swiat zaczyna wtedynnabierac w moich oczach rumiencow i nagle zaczynym miec aptetyt
na to, aby mimo wszystkich obaw popatrzec w strone drugiego szczytu, bo moze sie uda, bo moze ma to sens. A moze uda sie to nawet latwiej niz myslalam, na przelaj wlasnie...